W Tadżykistanie wierzymy, że gdy coś nam się przyśni w czterdziestym dniu życia naszego dziecka, sen najpewniej się spełni. Tradycja ta nazywa się „czila”. Gdy moje dziecko miało czterdzieści dni, toczyła się tu wojna domowa. To było w 1992 roku. Przyśniło mi się wtedy, że do naszego domu przyszli bojownicy z karabinami. Jeden z nich uderzył mnie w głowę i zaczęłam się jakby zapadać. W rękach trzymałam dziecko. Bojownicy ruszyli, by okraść dom. Powiedzieli też, że nas wywiozą i zabiją. Nagle cały dom stanął w ogniu. W płonącym korytarzu zobaczyłam dziadka, stał w płomieniach. Próbowałam bezskutecznie ugasić pożar. Dziadek nic nie mówił. Potem bojownicy wepchnęli nas do autobusu, mieli nas odwieźć do komitetu i tam zabić.
Po pewnym czasie w tym samym korytarzu, który mi się przyśnił, mój dziadek umarł naprawdę. Bardzo się przestraszyłam! Po sześciu miesiącach do naszej wsi przyjechały trzy autobusy pełne bojowników. To był czas, gdy walki polityczne przybrały na sile. Zaczęło się wyrównywanie rachunków. Bojownicy zapędzili nas do autobusu, ale pomógł nam mężczyzna w mundurze milicyjnym. Był z komitetu miejskiego i postanowił nas chronić. Nazywał się Rustam… Jakoś udało mu się nas wyciągnąć. Niedługo po tych wydarzeniach przyjechała moja siostra i zabrała nas wszystkich do Duszanbe. Wciąż powtarzała, że grozi nam niebezpieczeństwo.
Madirowa Gulizo, Tadżykistan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Właśnie zaczyna się kolejny dzień lata, wczesnoporanne godziny przełamują mrok. Ziemię wciąż spowija gęsta mgła. Idę nad rzekę. Wygląda prawie tak samo, jak rzeka, w której uczyłam się pływać, ale jest szersza, tak szeroka, że prawie nie widzę, co znajduje się na jej drugim brzegu. Woda jest ciepła. Płynie spokojnie, na swojej powierzchni unosząc dziadka i babcię. Rozpoznaję ich po świetle i miłości płynącej z ich oczu. Wraz z bratem przyłączamy się do nich. Strumień wody prawie kołysze nas do snu. Pozwalamy się prowadzić prądom rzeki tam, gdzie nas zabierają. Nasze twarze promienieją szczęściem, gdy oddajemy się przyjemności bycia razem. Bo jesteśmy razem i stan ten zdaje się być wieczny.
Arta Skuja, Łotwa
AUDIO OFF
AUDIO ON
Jestem w Niemczech, w starym, dużym pałacu. Tam w środku rośnie trawa i jest mnóstwo różnych pokoi. Kiedy wchodzę do jednego z nich, orientuję się, że to więzienie. Przebywa w nim tłum ludzi. Ludzie są głodni i wychudzeni. Czuję, że trzeba im pomóc. Zaczynam biegać po pałacu. Wiem, że mogę ich uratować. Muszę tylko znaleźć książkę, w której jest klucz do drzwi więzienia. Chodzę po pokojach pałacu. W jednym z nich jest całe stado królików - białych, puszystych. Czyli wyobraź sobie: jeden pokój jest ciemny, tam jest więzienie. Drugi jest jasny, w nim są króliczki. Idę dalej i w kolejnym pokoju zastaję Hitlera. Mam go zabić, ale tego nie robię. Wychodzę i znów biegam po pałacu. Po jakimś czasie wracam do pokoju, w którym był Hitler i widzę, że te króliczki zaczęły go jeść. Były całe we krwi, pożerały jego ciało! To niby pod jego łóżkiem był kufer, a w nim książka z kluczem.
Chinara Majidova, Azerbaijan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Często mi się śni, że to ja kieruję swoim snem. To są dobre sny. Mogę w nich robić wszystko. Na przykład zabijać prezydentów.
Chinara Madżidowa, Azerbejdżan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Ujrzałam siebie samą, jak wychodzę z kościoła. To był ślub, mój własny. Widziałam, jak zstępuję po schodach kościoła ubrana w suknię ślubną, a za mną kroczy mężczyzna (to był mężczyzna, z którym wówczas byłam w związku). Kiedy zeszłam na niższe stopnie, pod stopami poczułam wodę. A ja boję się wody. Czułam, że wciąga mnie wir. Ta toń wciągała mnie coraz głębiej. Kiedy otworzyłam oczy, byłam już cała pod wodą. Zobaczyłam kobietę rzucaną bezładnie przez podwodny wir. Zrozumiałam, że ta kobieta pod wodą to ja. Wtedy się obudziłam.
Sen był dla mnie znakiem, że czas zakończyć ten związek. Rozstaliśmy się dokładnie w Święta Wielkanocne i kiedy tamtego dnia wyszłam z kościoła i schodziłam tymi samymi schodami, które widziałam we śnie, z nieba zaczął padać śnieg.
Sarmite Skuja, Łotwa
AUDIO OFF
AUDIO ON
Jestem w pokoju synowej, na rękach trzymam noworodka. Nagle zaczynam go rąbać na kawałki. A nikt na to nie zwraca uwagi! Chociaż w domu jest mnóstwo ludzi, wszyscy chodzą i patrzą, nikt nic nie mówi. Dopiero w pewnym momencie przychodzi sąsiad Chodżit i zaczyna na mnie krzyczeć: „Dlaczego to robisz? Po co go rąbiesz?!”. Wtedy się obudziłam…
Malika Raforowa, Tadżykistan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Jedna moja noga przyszyta jest nitką. Wygląda to jak szew. Druga przyszyta jest włosami, które przypominają wąsy.
Dżumabiek Mohidinow
AUDIO OFF
AUDIO ON
Byłam w Duszanbe. Na ulicy minął mnie nieznajomy mężczyzna, natychmiast zwróciłam uwagę na zegarek na jego nadgarstku. Niewiele myśląc, chwyciłam jego rękę. To przecież był zegarek należący do najbliższego mi człowieka, mojego męża! Gdy próbowałam mu go odebrać, powiedział: „Dałem ci odpowiedź!”. Potem ujrzałam męża. Powiedział, że źle zrobiłam. Powiedział, że sam dał zegarek mężczyźnie. Nieznajomy był jego najlepszym przyjacielem.
Mąż zginął następnego dnia…
To było w czasie wojny domowej. Umarł w styczniu, było strasznie zimno. Rodzina powiedziała, że został zamordowany. Poszliśmy szukać ciała.
Odinajewa Małochat, Tadżykistan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Idę w stronę rzeki, nic tam nie ma. Jakieś wodorosty. Ktoś pali stare śmieci, gazety... Stoję nad rzeką i ogrania mnie całkowity, absolutny strach! Czuję się tak, jakby coś za chwilę miało wchłonąć moją duszę.
Baiba Bucenice, Łotwa
AUDIO OFF
AUDIO ON
We śnie przyjeżdżam w jakieś odludne, zapomniane miejsce. Chwilę po mnie przyjeżdżają goście - delegacja od prezydenta z samym prezydentem, z jego żoną i dziećmi z domów dziecka. Najpierw spacerujemy po okolicy, a potem wracamy do opuszczonego domu. W kuchni stoi ogromny tort. Prezydent udaje się gdzieś jeszcze, z mężczyzną, który nie jest Azerbejdżaninem. Zabierają ze sobą dzieci, a ja idę do kuchni kroić ten tort i widzę, że żona prezydenta płacze. Pytam: „Dlaczego płaczesz? Przecież jesteś Pierwszą Damą?”, a ona na to: „Mąż mnie bije”. „Ładna jesteś, znajdź sobie kochanka”, odpowiadam. I kroimy ten tort, a on się rozwala. Jest brzydki. Zanosimy go dzieciom, a mnie jest ich szkoda, bo przez cały dzień tylko spacerowaliśmy, a do jedzenia daliśmy im tylko ten brzydki tort. W domu nie było już prezydenta. To było już w opuszczonym domu. Na jakieś wsi.
Często w swoich snach widzę prezydenta.
Chinara Madżidowa, Azerbejdżan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Mój tata mieszka w Rosji. Wyjechał tam do pracy. Śniło mi się, że wrócił do domu na rowerze!
Jechał na swoim niebieskim rowerze po głównej drodze we wsi. Zauważyłam go i zaczęłam wołać, ale nie zwracał na mnie uwagi. Jechał i jechał, a potem skręcił w zupełnie inną ulicę. Pobiegłam za nim. Kiedy się wreszcie zatrzymał, kiedy wreszcie go dogoniłam, zapytałam: „Dlaczego tu przyjechałeś?”, na co on odpowiedział: „Chciałem, to przyjechałem”. Był ubrany w zwykłą koszulkę, nie miał walizek ani plecaka. Sprawiał wrażenie, jakby przed kimś uciekał, śpieszył się.
Szachriszo, Tadzykistan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Często śnią mi się asfaltowe drogi, piękne, równe, o powierzchni gładkiej niczym lustro. Wiem, że prowadzą do jakiegoś miasta rejonowego, do Qubodiyon lub Duszanbe, chociaż nie widzę mijanych krajobrazów. Widzę jedynie drogę, po której jadę samochodem. Daleką drogę. Czasami droga się rozwidla, ale to nieistotne, w którą stronę skręcę: w lewo czy w prawo, bo i tak po tym śnie zawsze odwiedza mnie ktoś z rodziny.
Buldosta Saidowa, Tadżykistan
AUDIO OFF
AUDIO ON
Śniło mi się, że nastąpił koniec świata. Koszmar! Wszystko, co istnieje na ziemi wywróciło się „do góry nogami”. Wiał silny wiatr. Byłem sam. Trzymałem się drzewa. Wiatr zwiewał wszystko, co było na ziemi. Tylko to moje drzewo dzielnie stało. Z nieba spadały gwiazdy, meteoryty. Ziemia pękła, słońce zniknęło, niczego nie było widać. Zostałem zupełnie sam. I ten silny wiatr! Chciałem już tylko umrzeć.
Szedłem do Boga. Tuż po tym, jak się do Niego zwróciłem, na Ziemię zstąpił Anioł. Chciałem, by Bóg dał mi więcej sił i umiejętności, ale On powiedział, że mam ich dostatecznie dużo, by pomagać ludziom, że inni takich możliwości nie mają. Powiedział też, że zostanę poddany próbie. Miałem wejść na szczyt jednej z gór. Bóg twierdził, że tam zrozumiem, co robić dalej. Na tej górze miałem też poznać przyszłość pewnego człowieka. Kiedy tam wszedłem, momentalnie zasnąłem i zobaczyłem taki oto sen: na wysoką górę wjeżdża jeździec na koniu. Na górze stoi dzban z wodą. Mężczyzna pije wodę, a potem odjeżdża.
strona [1/2]
AUDIO OFF
AUDIO ON
Zostawia jednak woreczek z pieniędzmi. Po chwili przychodzi młody chłopak i zabiera pieniądze. Następnie na górze zjawia się niewidomy. Gdy odmawia salat, jeździec wraca w poszukiwaniu swojej sakiewki. Oskarża niewidomego o kradzież, na co ten odpowiada „Jestem ślepy, nic nie widzę, jak miałem zabrać twoje pieniądze?”. Jeździec wyciąga miecz i odcina mu głowę! Z nieba ponownie zstępuje anioł i zwraca się do mnie, a we śnie jestem Mojżeszem, pytając, co zrozumiałem. „Niczego nie zrozumiałem!”, odpowiadam. „A co widziałeś w tym śnie?”, dopytuje. „Nie widziałem nic, prócz Boga”. Wtedy Bóg zaczyna objaśniać mi to, co zobaczyłem. Okazało się, że chłopak, który zabrał sakiewkę ze złotymi monetami był synem niewolnika. Niewolnik ten pracował u jeźdźca. Mężczyzna, który pojawił się na górze jako pierwszy, nie zapłacił niewolnikowi za wykonaną pracę. Dlatego Bóg sprawił, że zapomniał o swoich pieniądzach, a wtedy syn niewolnika mógł je wziąć. Zapytałem Boga, dlaczego musiał zginąć niewidomy. Wyjaśnił, że ojciec ślepca zabił wcześniej ojca mężczyzny na koniu. „Czy teraz rozumiesz? Jestem Bogiem wszelkiego stworzenia, ale też pamiętam wszystko, co czynią ludzie. I tak pozostanie do końca świata”, oznajmił.
Potem wzniosłem się do Nieba.
Hasim Nazarow, Tadżykistan
strona[2/2]
AUDIO OFF
AUDIO ON
Mieszkałam gdzieś na wsi i byłam właśnie w ogrodzie, gdy znienacka zjawił się w nim Stalin w towarzystwie swojego starego i zaufanego towarzysza. Powiedział, że zaraz rozpalimy ognisko i nagotujemy zupy – pomidorówki z ogonem bobra. Podejrzliwie podeszłam do tego pomysłu i jedyne, czego pragnąłam, to to, by nie musieć mieć z tym potworem nic wspólnego. Wtedy Stalin zbliżył się do mnie i powiedział: „W zasadzie nie jestem wcielonym złem. Wybaczysz mi?”
Arta Skuja, Łotwa
AUDIO OFF
AUDIO ON
Zdjęcia: Adam Pańczuk
Video: Adam Pańczuk
Reżyseria, scenariusz: Adam Pańczuk
Projekt graficzny: Paweł Pogoda
Montaż wideo: Barbara Chojewska
Czyta: Magdalena Alexander
Tłumaczenia: Malwina Żyła, Aleksandra Szymczyk, Anete Skuja
W filmie wystąpili:
Ana Kurtubadze
Nino Gomarteli
Gocha Kakauridze
HOME